Samarytanie – potomkowie Izraelitów z Królestwa Północnego
Jezus rzekł: „Pewien człowiek schodził z Jerozolimy do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko że go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. 31 Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. 32 Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął. 33 Pewien zaś Samarytanin, będąc w podróży, przechodził również obok niego. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: 34 podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go.”36 Któryż z tych trzech okazał się, według twego zdania, bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?” 37 On odpowiedział: „Ten, który mu okazał miłosierdzie”. Jezus mu rzekł: „Idź, i ty czyń podobnie!” (Łk 10,30-37).
Jezus w swojej przypowieści w sposób obrazowy pokazuje nam reakcje poszczególnych ludzi na spotkanie z pokrzywdzonym człowiekiem. Każdy z nas w swoim życiu staje przed wyborem: można pałać nienawiścią i być zbójcą, można również przyjąć postawę obojętności i zupełny brak wrażliwości na innych jak kapłan czy lewita (urzędnik kultu świątynnego), a można również być miłosiernym samarytaninem, który potrafił dostrzec nieszczęście i potrzebę drugiego człowieka. Warto również podkreślić, iż Samarytanie byli wrogami Żydów, uważani byli za odstępców. Mimo wszystko, człowiek ten potrafił pochylić się nad nieszczęściem drugiego, nie tylko opatrzył na miejscu rany, lecz pospieszył z daleko idącą pomocą w postaci zawiezienia rannego do gospody i opłacenia jego pobytu. O wrażliwości na potrzeby innych wspominał też Jan Paweł II mówiąc o „wyobraźni miłosierdzia”, abyśmy potrafili patrzeć, widzieć i wzruszać się, postępować według tego, co podpowiada nam serce. Zastanawiający jest fakt, iż kapłan i lewita pozostali obojętni wobec drugiego człowieka, o dziwo, ludzie którzy codziennie sprawowali czynności liturgiczne w świątyni, a więc byli powołani do szczególnej bliskości z Bogiem. Można przypuszczać, iż obawiali się kontaktu z krwią lub zmarłym człowiekiem, przez to bowiem staliby się nieczyści, a tym samym niezdolni do sprawowania kultu w świątyni. Jezus obala takie myślenie i podkreśla, że każdy, absolutnie każdy jest zobowiązany do niesienia pomocy drugiemu bez względu na okoliczności.
Motto z Dzienniczka Siostry Faustyny: „Sam mi każesz ćwiczyć się w trzech stopniach miłosierdzia – pierwsze – uczynek miłosierny, jakiegokolwiek on będzie rodzaju; drugie – słowo miłosierne, jeżeli nie będę mogła czynem, to słowem; trzecim jest modlitwa. Jeżeli nie będę mogła okazać czynem ani słowem miłosierdzia, to zawsze mogę modlitwą. Modlitwę rozciągam nawet tam, gdzie nie mogę dotrzeć fizycznie”.
Modlitwa siostry Faustyny:
„Dopomóż mi, Panie, aby oczy moje były miłosierne, bym nigdy nie podejrzewała i nie sądziła według zewnętrznych pozorów, ale upatrywała to, co piękne w duszach bliźnich i przychodziła im z pomocą. Dopomóż mi, Panie, aby słuch mój był miłosierny, bym skłaniała się do potrzeb bliźnich, by uszy moje nie były obojętne na bóle i jęki bliźnich. Dopomóż mi, Panie, aby język mój był miłosierny, bym nigdy nie mówiła ujemnie o bliźnich, ale dla każdego miała słowo pociechy i przebaczenia. Dopomóż mi, Panie, aby ręce moje były miłosierne i pełne dobrych uczynków, bym tylko umiała czynić dobrze bliźniemu, przyjmować na siebie cięższe i mozolniejsze prace. Dopomóż mi, Panie, aby nogi moje były miłosierne, bym zawsze spieszyła z pomocą bliźnim, opanowując swoje własne znużenie i zmęczenie. (…) Dopomóż mi, Panie, aby serce moje było miłosierne, bym czuła ze wszystkimi cierpieniami bliźnich. O Panie, pragnę się cała przemienić w miłosierdzie Twoje i być żywym odbiciem Ciebie. Niech ten największy przymiot Boga, to jest niezgłębione miłosierdzie, przejdzie przez serce i duszę moją do bliźnich. (…) Niech odpocznie miłosierdzie Twoje we mnie, o Panie mój”.